Od 2012 roku trwają prace nad krajowym prawem kosmicznym. Eksperci mają nadzieję, że w tym roku ukaże się pierwsza Polska ustawa o działalności kosmicznej. Wiąże się to z potrzebą upowszechnienia ubezpieczeń w sektorze kosmicznym.
Już dziesięć lat po wystrzeleniu pierwszego na świecie satelity, czyli w 1967 roku pojawiły się pierwsze międzynarodowe regulacje prawne, dotyczące przestrzeni kosmicznej. Traktat o przestrzeni kosmicznej podpisany został przez przedstawicieli rządów USA, Wielkiej Brytanii i ZSRR. Istotnym z dzisiejszego punktu widzenia jest fakt, że obecnie w podbój kosmosu zaangażowane są także prywatne firmy, co parędziesiąt lat temu nie było możliwe. Dlatego też, międzynarodowe ustawodawstwo wymaga zaktualizowania. Oprócz rozwiązań globalnych, potrzeba wypracować regulacje krajowe.
Działalność kosmiczna uznawana jest za szczególnie niebezpieczną, co może wyłączać czynnik odpowiedzialności człowieka za powstałe szkody. Istotnym jest, by rozstrzygnąć, kto będzie odpowiadał za konkretną szkodę, do której dojdzie w przestrzeni kosmicznej lub suborbitalnej, czy będzie to producent, inwestor, czy może Skarb Państwa.
– Satelity czy innego rodzaju obiekty kosmiczne to „materie” trudne do ubezpieczenia. Dotyczy to także nas, choć nie jesteśmy jeszcze państwem wypuszczającym. W naszym ustawodawstwie powinniśmy się skupić na tym, co dla nas istotne. Przemysł kosmiczny w Polsce jest w dużej mierze oparty na prywatnych firmach, start-upach oraz naukowcach, którzy współpracują z agendami międzynarodowymi – powinniśmy się skupić na ochronie ich własności intelektualnej oraz dokonań i osiągnięć – powiedziała dr hab. Katarzyna Malinowska szefowa Centrum Studiów Kosmicznych Akademii Leona Koźmińskiego, ekspertka od prawa kosmicznego.