Przyjrzyjmy się niektórym benefitom – dostęp do usług za udzielenie zgody na przetwarzanie danych osobowych czy dodatkowe rabaty w zamian za podanie adresu email – bowiem są one niemal standardem i nikogo nie dziwią.
Przytoczone benefity są darmowe – przynajmniej w teorii. W rzeczywistości jednak, w zamian za ich otrzymanie przekazujemy dane osobowe. Przyglądając się działalności przedsiębiorców w sieci oraz związanym z tym zmianom prawnym, nasuwa się następujący wniosek – zapłatą za usługi cyfrowe nie zawsze są środki pieniężne. Częściej, cenniejsze od pieniędzy, są dane osobowe dotyczące klientów, a co z tym związane, możliwość kontaktu z nimi oraz informacje o ich preferencjach.
Mając na uwadze zasadę swobody umów z całą pewnością można stwierdzić, że opisana sytuacja jest dopuszczalna. Podkreślmy jednak, że odniesienie wyłącznie do tej zasady to zbyt mało, aby móc dokonać oceny zjawiska „płatności” danymi osobowymi. Należy mieć na uwadze fakt, że „dane osobowe jako swoiste świadczenie wzajemne jest kategorią znacznie różniącą się chociażby od tradycyjnego pieniądza czy świadczeń o charakterze barterowym”. Powyższe wynika z tego, że dane osobowe są odrębnym przedmiotem ochrony (na mocy RODO oraz przepisów dotyczących np. świadczenia usług drogą elektroniczną). Należy zatem pamiętać o kwestii tego, kto „płaci” danymi osobowymi, ponieważ bardzo często będzie to konsument. Warto wówczas skupić się na aspektach dotyczących ochrony praw konsumenta oraz kwestii klauzul abuzywnych.
Wskazane aspekty każą pamiętać, że takie zwyczajne pozostawienie swojego adresu email w zamian za otrzymanie rabatu na dokonanie zakupów w sklepie internetowym, przestaje być nic nieznaczącą czynnością. Powyższe zyskuje znaczenie w kontekście biznesowym, a przede wszystkim na płaszczyźnie prawnej.